fot. pixabay.com
Żywność

Rzeczpospolita: Jeśli od stycznia wejdzie zakaz stosowania paszy z GMO, czeka nas spadek produkcji drobiu

Marcin Pniewski 2018-11-05 10:33:41 Komentarzy:
Aktualnie 9 mln ton pasz stosowanych przy hodowli zwierząt, ale przede wszystkim drobiu jest z genetycznie modyfikowanej soi. Pozostałe 2 mln ton to głównie pasze produkowane z produktów wysokobiałkowych - podaje "Rzeczpospolita". Polska jest jednym z wiodących eksporterów drobiu w UE, a wchodzące restrykcje mogą zagrozić poważnie naszej pozycji. Tym bardziej, że rocznie sprzedajemy ponad 3 mln ton drobiu.

- Jeśli wprowadzimy zakaz stosowania soi GMO bez znalezienia stosownej alternatywy, nasza przewaga mocno stopnieje. Moim zdaniem ceny mięsa będą musiały wzrosnąć ok. 10 - 12 proc. - przyznał na łamach dziennika "Rzeczpospolita" Adam Zaleski, dyrektor generalny firmy De Heus. Jest to spółka, która zajmuje się produkcją pasz. Jak dalej czytamy na łamach "Rzeczpospolitej", niestety pasza genetycznie modyfikowana jest tania i łatwo dostępna, a na rynku nie ma konkurencyjnej alternatywy. Stąd wziął się październikowy projekt, stworzony przez ministra Jana Ardanowskiego dotyczący przesunięcia wspomnianego zakazu na rok 2021 rok. Nie wiadomo jednak, czy wejdzie on w życie. Tymczasem wprowadzenie zakazu użytku pasz GMO odwlekane jest już od 12 lat - podkreśla "Rzeczpospolita". Co więcej, szacuje się, że w razie wejścia w styczniu nowych przepisów nie tylko wzrosną ceny mięsa, czy jaj - ale także dynamiczny wzrost w całej branży drobiarskiej zamieni się w spadek produkcji. Prognozy nie są optymistyczne, bo nawet przy wprowadzeniu zakazu alternatywne pasze ze śrutu rzepakowego, czy nasion strączkowych do 2021 roku nie nadążą z produkcją, aby zaspokoić obecne potrzeby produkcyjne. Pojawił się pomysł, aby spróbować zacząć produkować paszę z owadów. Solidnym argumentem za tym, aby szukać tej alternatywy jest nasze uzależnienie produkcji paszy od USA i Ameryki Południowej. - Kierując się patriotyzmem gospodarczym, powinniśmy spróbować znaleźć choć częściowo alternatywę dla soi. Muszę jednak powiedzieć wprost, że tworzenie w tym zakresie przepisów z pominięciem etapu przejściowego, dającego czas na wypracowanie alternatywy, jest dramatycznie złym pomysłem - przyznał dyrektor Zaleski na łamach "Rzeczpospolitej".

Źródło: Rzeczpospolita